Wczytuję dane...

LONŻOWANIE KONIA - JAK SIĘ ZA TO ZABRAĆ?




Lonżowanie - korzyści dla konia:

  • zapewnienie ruchu (jeśli koń z jakiegoś powodu miał „areszt” boksowy) lub brak dostępu do większego padoku
  • rozciągniecie i rozbudowa konkretnych partii mięśni
  • rozgrzanie aparatu ruchu przed pracą/treningiem pod siodłem
  • przyzwyczajanie konia do pracy z siodłem ( młode/surowe konie)
  • naukę konkretnych elementów (ruszanie, przyspieszanie, zatrzymywanie)wspomagane głosem




Lonżowanie - korzyści dla jeźdźca:

  • praca w siodle, pozwalająca skupić się tylko i wyłącznie na sobie i swoim ciele
  • mocny dosiad
  • oddziaływanie na konia 
  • stabilne i niezależne dłonie
  • praca nad swoim ciałem


Jeżeli poszukacie wnikliwie artykułów, filmów, wywiadów, czy cytatów z książek nt. lonżowania odczujecie poważny dyskomfort. Będzie on wynikał z ogromnej ilości argumentów za i przeciw tej metodzie pracy z koniem, wielu przykładach wyrządzania krzywdy czy po prostu sprawianiu koniowi ogromnego bólu, psychicznego i fizycznego. Niestety w każdej z tych opinii jest trochę prawdy i trochę fałszu. Autorzy albo skupiają się tylko i wyłącznie na sprawianiu bólu albo na zaletach i korzyściach. Dlatego ja nauczyłam się, że najważniejszą kwestią jest NASZA WIEDZA, MĄDROŚĆ, DOŚWIADCZENIE, WYCZUCIE, ODCZYTYWANIE KONI, OBSERWACJA i ŁĄCZENIE TYCH ELEMENTÓW BY TWORZYĆ POZYTYWNĄ CAŁOŚĆ. 


Podstawowy sprzęt do lonżowania:

  • lonża/linie
  • długi bat do lonżowania
  • kantar lub kawecan   




Będąc w lonżowniku:

  • zachowujemy się spokojnie
  • dajemy jasne i czytelne sygnały, które po wykonaniu przez konia „uciszamy”, pilnując dyskretnie
    by kontynuował w spokoju zadany chód i skupił się na swojej pracy
  • zawsze czekamy w spokoju, aż koń odetchnie, opuści głowę, prychnie, parsknie,
    to dobre znaki


Dlaczego lonżować bez używania lonży?

1. Pierwszy i najważniejszy argument PRZECIW – lonża. KAŻDY SPRZĘT W NIEDOŚWIADCZONYCH RĘKACH MOŻE ZROBIĆ KRZYWDĘ i tak jest i w tym przypadku.
2. Kolejny ważny argument - czas. Nie zdając sobie sprawy z obciążeń jakie występują w ciele końskim w pracy na kole, oczekujemy, że koń będzie pracował w jedna stronę w jednym zadanym chodzie np. 15 minut (bo tyle sobie założyliśmy). To jest duży błąd i tutaj warto posłuchać i poczytać przeciwników takiej pracy, ale nie rezygnując z niej całkowicie, tylko wykonując ją prawidłowo. Analizując pracę/książki kilku trenerów, obserwując innych ale przede wszystkim obserwując moje konie, jestem zwolennikiem różnorodności i stałej zmiany zadań. Co to oznacza w praktyce? Nikt nie lubi biegać w kółko bez sensu, raz że w
głowie się kręci a dwa nudne to strasznie.



W celu osiągnięcie „rozciągnięcia”, „rozluźnienia” i „rozbudowy” mięśni, koń musi wykonywać pracę w spokoju. Oznacza to nic innego jak „odcięcie” go od stresu i wszelkiego dyskomfortu. Niestety, wiele osób nie zwraca uwagi na stopień napięcia mięśniowego u konia , który jest jednocześnie poganiany batem od tyłu i ciągnięty za głowę do środka koła. Napięta/ciągnięta lonża to duży problem dla konia, który musi pracować jednocześnie cały czas stawiając opór mięśniami szyi. Niestety w takim stanie koń nie będzie mógł pracować dobrze i z korzyścią dla siebie. 

Drugi problem to stałe poganianie batem i głosem.
Reakcja konia jest niestety zazwyczaj jedna, biegnie coraz szybciej, coraz wyżej zadzierając głowę i stara się jakoś w tym pędzie ogarnąć cztery nogi biegnące po kole, zachowując się jak motocykl na zakręcie (kładzie się do środka). Jeżeli do tego dołożymy napiętą lonże, mamy faktycznie okrutny obraz spiętego , zestresowanego konia pędzącego w kółko  z głową często wykręconą do środka lub zadartą w górę, spiętym całym grzbietem i ciałem mocno przechylonym do środka, a zadem „odlatującym” na zewnątrz. 

Kolejną sprawą, o której chciałabym wspomnieć to przyzwyczajenie konia do bata i (jeśli to konieczne z braku lonżownika) do lonży/liny. Pracę z ziemi z młodym koniem rozpoczynamy od podstaw, czyli od zapoznania go ze sprzętem. Koń musi rozumieć , że bat to nie jest narzędzie do sprawiania bólu , nie może przed nim panicznie uciekać, bać się najdelikatniejszego dotknięcia batem jego ciała/grzbietu/szyi/nóg, musi rozumieć , że bat jest używany tylko wtedy , kiedy mimo naszego wyraźnego sygnały nie będzie żadnej reakcji z jego strony. Podobna sytuacja jest z lonża/liną. Biorąc pod uwagę , że my też potrafimy zaplątać się sami, to przede wszystkim konia należy nauczyć , że zaplątanie się lonży między nogi to nie koniec świata, dobrze przygotowany/ nauczony koń powinien zawsze na naszą komendę głosową się zatrzymać w takiej sytuacji. Innym aspektem jest reakcja konia na lonże dotykającą jego ciało, szczególnie grzbiet, wokół szyi i wokół tylnych nóg.

Naukę takiego odczulania i przyzwyczajania musi wykonać osoba doświadczona, która potrafi pracować m. in. na dwóch linach. Jedną z najczęstszych sytuacji, kiedy ta umiejętność jest bezcenna to załadunek konia do przyczepy, gdy chcemy go „wspomóc” lonżą za zadem i zachęcić do wejścia. Koń nie przyzwyczajony może zacząć bardzo gwałtownie kopać tylnymi nogami lub odskakiwać/wspinać się, robiąc krzywdę sobie i ludziom.




tekst: Agnieszka Karaszewska



Macie ochotę na więcej? Klikniknij tu >>>> i przeczytaj kolejne artykuły jeździeckie! :)






facebook